Moje dziecko nie mówi „R”.
Obserwując swoje dziecko zaczęłam zauważać, że on omija pewne słowa, a w rozmowie rówieśnicy oraz dorośli, często nie rozumieją co mówi mój syn i patrzą na mnie, żebym przetłumaczyła. To zaczęło być kłopotliwe nie tyle dla mnie, ale dla mojego syna. Zaczęłam szukać sposobu, żeby mu pomóc. I trafiłam!
Mówka Sztuka. Zupełnie inne podejście do logopedii, którą znałam wcześniej. Obserwowanie dziecka. Jego postawy, nawyków i oddechu. Jestem zapaloną joginką, wiem, że oddech jest ważny. Jak wiele daje dobrego. Często jednak w naszych domach, kiedy mamy do zrobienia tak wiele rzeczy na raz, zapominamy o rzeczach, które wydają nam się prozaiczne. Tak było u nas. Mówka Sztuka zwróciła mi na to uwagę i tak zaczęła się nasza współpraca. Poprosiłam ją dzisiaj, przy okazji jednej z konsultacji, żeby pomogła też Wam, którzy zastanawiają się nad podobnym do mojego problemem.
Jolanta Kosicka, która stworzyła Mówkę Sztukę z wykształcenia logopeda, muzyk i pedagog.
Pasjonuje się nieinwazyjnym podejściem do dykcji, pracą nad głosem przy holistycznym spojrzeniu na całego człowieka, jego postawę i nawyki. Łamie stereotypy, że do logopedy chodzą tylko dzieci. Uważa, że w każdym wieku można poprawić jakość i komfort swojego mówienia. Kocha wszelkie szkolenia o tematyce logopedycznej i fizjoterapeutycznej, skupiając się w swojej pracy nad połączeniem tych dwóch dyscyplin. Chętnie współpracuje z osteopatą, fizjoterapeutą, ortodontą.
- O czym tu mówić? Mówka Sztuka mówi nam o mówieniu.
Jego jakości.
Prawie jak ości i kości.
Spróbujecie powtórzyć?
Bardzo dobrze.
A teraz usiądźcie wygodnie. Kręgosłupy wyprostowane, brzuchy niepospinane, rączki na kolanka i ODDYCHAMY. Oddychamy…..oddychamy….oddychamy…..dopiero później mówimy.
Zastanawialiście się kiedyś: Jak czytacie swoim dzieciom?
Dziecko, to doskonały obserwator. Wnikliwie przygląda się swojej mamie, czy tacie.
Zastanawialiście się kiedyś: Jak czytacie swoim dzieciom? Nie? To zróbcie to teraz. A później w pełnej świadomości swojego czytania i oddychania przyjrzyjcie się, jak mówią do was, opowiadają i czytają wasze dzieci.
O czym myślicie, kiedy czytacie? (obiad na jutro, pranie, odebrać awizo z poczty, strój na balik...) Coraz częściej mówi się o uważności, o byciu "tu i teraz".I całe szczęście, choć pewnie niejeden z was wywrócił oczami widząc kolejny artykuł w internecie o mindfulness (prawie jak na widok zdjęcia nielubianej koleżanki, która rozpoczęła morsowanie;). Tylko, czy my naprawdę czujemy, co to oznacza? Chodzi tutaj o odczuwanie, nie o interpretację i rozumienie pojęcia „mindfulness”.
Jako logopeda pracuję z osobami dorosłymi. Zdeterminowanymi, chcącymi poznać swój głos, świadomymi, ale często tylko w teorii.
Zabawa zaczyna się już podczas zbierania danych, kiedy to z zeszytem w dłoni wypytuję Pacjenta o jego stopy, bóle głowy, przełykanie śliny, oddech... Zdziwienie ("Po co ci to logopedo?") ustępuje miejsca chwilowej rozterce:"Czy ja mam problemy z zasypianiem?", "Czy piję głośno?", "Gdzie trzymam język w spoczynku?..." I to jest ten moment, kiedy moi Pacjenci zdają sobie sprawę, że np. prawie cały czas chodzą "na wciągniętym brzuchu", że miewają bóle gardła mimo, iż nie mają żadnej infekcji, a piąta pastylka na gardło niewiele pomaga.. Że "tak! bardzo często mam spięty kark…".
Dlaczego tak jest? Czemu tak rzadko odczuwamy swoje ciało? Dlaczego nie wiemy jak oddychamy?... Pytania wydają się dziwne, bo przecież "kto się zastanawia, jak oddycha?”.
A może jednak warto?
Dzieci świetnie wyczuwają nasze emocje
Stan ducha, zaangażowanie, obecność na 100%. Są czujne i uważne. Oczywiście - nasza prośba o zaniesienie brudnych skarpetek do kosza na pranie przemknie niezauważona przynajmniej 7 metrów obok ich prawej łydki, ale nasz brak skupienia na ich opowiadaniu o koledze z klasy niekoniecznie.Co mówi Twój głos? Jak intonujesz? Jesteś w zgodzie z sobą? Będąc myślami w pracy, cała drżąca z wściekłości, starasz się czytać kojącą opowieść? Na ile jesteś w stanie oszukać siebie? Swój głos? Swoje dzieci?... Tak jest, wchodzimy w obszar psychologii, czemu nie? Nie bójmy się tego. Jeżeli cały czas przesuwamy swoje granice, wkrótce nasze ciało też zacznie mieć tego wszystkiego serdecznie dosyć.
Zacznijmy od oddechu…
Kiedy czytasz swojemu dziecku, nie pędź.
Nie spiesz się, oddychaj. Nawet, jeśli dzieci z Bulerbyn utknęły u złego szewca, Zuzia zgubiła się w centrum handlowy, a Dunia oblała nauczycielkę keczupem - oddychaj. Tak, jak potrzebujesz w danej chwili. Czasami wystarczy przekierować swą uwagę na oddech, a nasze mądre ciało zrozumie przekaz.
Zwróć uwagę na swój brzuch... Wciągasz go? Napinasz? Trwasz w bezdechu przez pół rozdziału i czytasz coraz szybciej?…Puść. Puść brzuch, puść pupę.
I teraz proszę sprawdź, jak Ci się oddycha.
Logopedia to cudowna dziedzina.
Klatka piersiowa, kark, barki, potylica. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że przebiegają w naszym ciele taśmy mięśniowo - powięziowe. Takie trochę mięśniowe domino: napniesz jeden mięsień - wpłynie na sąsiada. Potem na sąsiada jego sąsiada i na mecie jesteśmy jednym wielkim nieoddychającym napięciem.Puść głowę. Rozluźnij kark.
Wiedząc, że mamy kość gnykową będącą łącznikiem naszego języka z krtanią, czyli z naszym Głosem oraz mięsień łopatkowo - gnykowy łączący nasz język z plecami, trudno zaprzeczyć, że o „spinę” w naszym głosie bardzo łatwo.Logopedia to cudowna dziedzina. Mądra, uważna, ciekawa człowieka. Dykcja, głos, język, to nie tylko jeden mięsień. To my. W całości. A jak mocno spójnej, zależy tylko od nas…
https://www.facebook.com/mowkasztuka
https://www.instagram.com/mowka_sztuka/